Kolejny weekend minał tak szybko, że nawet nie wiem kiedy a już jest środa :P Mimo ponurej pogody, był to jeden z tych wyjątkowych weekendów, po których poniedziałek nie był mi straszny ;) Ponieważ rozpierała nas z Da energia, całą sobotę wykańczaliśmy kuchnie :) Co prawda to nie ją chcę wam dzisiaj pokazać, bo jeszcze zostało nam parę drobiazgów do efektu końcowego, ale gdyby nie ona i mój Luby nie było by tego pysznego niedzielnego obiadu dla rodziców...Dzisiaj więc kolejny kawałek naszego salonu (poprzednie możecie zobaczyć w zakładce Lu) i parę pycha przepisów :D
Na oknie wisi nasz weselny baner "Just Married", wykonany przez moją siostrę. Ponieważ nie było mu dane
zawisnąć na weselu, cieszy oko w naszym M :) W planach jest sesja poślubna (o ile pogoda pozwoli) więc mam nadzieję, że będzie miał jeszcze okazję zabłysnąć ;)
Wracając do obiadu to przygotowaliśmy nań dwie lekkie sałatki i Stifado, czyli grecki gulasz wołowy :) Wszystko wyszło tak pyszne, że grzechem byłoby nie podzielić się z wami przepisami!
Sałatka miodowa z figami, szpinakiem i serkiem kozim to rarytas z Kwestii Smaku.
Do jej wykonania wystarczy:
- paczka szpinaku baby
- kilka świeżych fig pokrojonych w plasterki
- serek kozi
- sos: oliwa extra vergin, sok z cytryny oraz miód płynny
- sól i pieprz wedle uznania
Przepis na sałatkę z karczochami został zapożyczona od Szwagra, który tydzień wcześniej uraczył nas nią na swoich urodzinach :)
- opakowanie ulubionej mieszanki sałat
- karczochy w oliwie (można kupić, można zrobić samemu)
- szalotka lub czerwona cebula
- sos winegret (my dodaliśmy do niego trochę miodu)
Przepis na Stifado znalazła Sasza w książce Jamiego Olivera - Kulinarne wyprawy Jamiego ;)
Sposób przygotowania:
Marynata:
W moździerzu rozgniatamy ziele angielskie, goździki i szczyptę soli. Dodajemy obrane ząbki czosnku i ucieramy całość do uzyskania pasty. Przekładamy ją do miski i dodajemy porwane listki laurowe oraz pozostałe składniki marynaty. Kawałki mięsa obtaczamy w marynacie aż będą dokładnie pokryte, przykrywamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki. Najlepiej na całą noc ale ewentualnie na 2h.
Gotowanie:
W dużym rondlu podgrzewamy trochę oliwy na średnim ogniu. Dodajemy pokrojone w ćwiartki cebule i smażymy je, mieszając co jakiś czas, aż zmiękną i lekko się przyrumienią. Dodajemy mięso wraz z marynatą oraz posiekane rodzynki, pomidory i przecier. Całość zalewamy taką ilością wody aby tylko pokryła składniki. Doprawiamy solidnie pieprzem i solą. Doprowadzamy całość do wrzenia, po czym zmniejszamy płomień do małego i gotujemy pod przykryciem przez 1,5h. Następnie ściągamy pokrywkę i gotujemy przez kolejne 45 minut, aż mięso będzie na prawdę miękkie i zacznie się rozpadać a sos zgęstnieje. Na koniec dodajemy sok z 1/2 cytryny i doprawiamy ile trzeba. Obowiązkowo na wierzch sypiemy posiekane listki natki pietruszki i skrapiamy całość oliwą extra vergine.
Ja serwowałam gulasz z ziemniakami z wody ale można także serwować z ryżem lub makaronem (orzo) a także z gorącym chlebem :-)
No to się dzisiaj rozpisałam :P Mam nadzieję, że wam starczy na kilka najbliższych dni, bo właśnie zbieram się do wyjścia na lotnisko i lecę do Paryża :) Co prawda służbowo, ale i tak się cieszę :)))
Na koniec jeszcze mała nowość, otóż nie wiem czy zauważyliście, ale od niedawna zdjęcia na naszym blogu możecie przypinać do swojego Pinterest :) Wystarczy, że najedziecie na zdjęcie, a na środku pokaże się szary znaczek "Pin", jeden klik i zdjęcie znajdzie się na wybranej przez was tablicy :)
No to jak podoba się wam moja mini jadalnia??? Piszcie, ciekawa jestem BARDZO!!! :D
Macie jakieś pomysły na krzesła? Gdzie w ogóle szukać jakiś fajnych krzeseł w stylu skandynawskim, poza Ikeą oczywiście? Poradźcie coś plissss ;)
Miłego dnia!
Lu
Sałatka miodowa z figami, szpinakiem i serkiem kozim to rarytas z Kwestii Smaku.
Do jej wykonania wystarczy:
- paczka szpinaku baby
- kilka świeżych fig pokrojonych w plasterki
- serek kozi
- sos: oliwa extra vergin, sok z cytryny oraz miód płynny
- sól i pieprz wedle uznania
- opakowanie ulubionej mieszanki sałat
- karczochy w oliwie (można kupić, można zrobić samemu)
- szalotka lub czerwona cebula
- sos winegret (my dodaliśmy do niego trochę miodu)
Przepis na Stifado znalazła Sasza w książce Jamiego Olivera - Kulinarne wyprawy Jamiego ;)
Składniki na 6 porcji to:
- 600g wołowiny gulaszowej w kawałeczkach
- oliwa
-3 czerwone cebule, obrane i pokrojone na ćwiartki
- 1 łyżka rodzynek, grubo posiekanych
- 1 puszka (400g) krojonych pomidorów
- 1 łyżka przecieru pomidorowego
- sok z 1/2 cytryny
- pęczek świeżej natki pietruszki
- grecka oliwa extra vergine
Marynata:
- 1 i 1/2 łyżeczki ziaren ziela angielskiego
- 6 goździków
- sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
- 4 ząbki czosnku, obrane
- 3 świeże listki laurowe
- 1 laska cynamonu (może być również mielony)
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 125 ml wytrawnego greckiego czerwonego wina
- 4 łyżki czerwonego octu winnego
Sposób przygotowania:
Marynata:
W moździerzu rozgniatamy ziele angielskie, goździki i szczyptę soli. Dodajemy obrane ząbki czosnku i ucieramy całość do uzyskania pasty. Przekładamy ją do miski i dodajemy porwane listki laurowe oraz pozostałe składniki marynaty. Kawałki mięsa obtaczamy w marynacie aż będą dokładnie pokryte, przykrywamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki. Najlepiej na całą noc ale ewentualnie na 2h.
Gotowanie:
W dużym rondlu podgrzewamy trochę oliwy na średnim ogniu. Dodajemy pokrojone w ćwiartki cebule i smażymy je, mieszając co jakiś czas, aż zmiękną i lekko się przyrumienią. Dodajemy mięso wraz z marynatą oraz posiekane rodzynki, pomidory i przecier. Całość zalewamy taką ilością wody aby tylko pokryła składniki. Doprawiamy solidnie pieprzem i solą. Doprowadzamy całość do wrzenia, po czym zmniejszamy płomień do małego i gotujemy pod przykryciem przez 1,5h. Następnie ściągamy pokrywkę i gotujemy przez kolejne 45 minut, aż mięso będzie na prawdę miękkie i zacznie się rozpadać a sos zgęstnieje. Na koniec dodajemy sok z 1/2 cytryny i doprawiamy ile trzeba. Obowiązkowo na wierzch sypiemy posiekane listki natki pietruszki i skrapiamy całość oliwą extra vergine.
Ja serwowałam gulasz z ziemniakami z wody ale można także serwować z ryżem lub makaronem (orzo) a także z gorącym chlebem :-)
No to się dzisiaj rozpisałam :P Mam nadzieję, że wam starczy na kilka najbliższych dni, bo właśnie zbieram się do wyjścia na lotnisko i lecę do Paryża :) Co prawda służbowo, ale i tak się cieszę :)))
Na koniec jeszcze mała nowość, otóż nie wiem czy zauważyliście, ale od niedawna zdjęcia na naszym blogu możecie przypinać do swojego Pinterest :) Wystarczy, że najedziecie na zdjęcie, a na środku pokaże się szary znaczek "Pin", jeden klik i zdjęcie znajdzie się na wybranej przez was tablicy :)
No to jak podoba się wam moja mini jadalnia??? Piszcie, ciekawa jestem BARDZO!!! :D
Macie jakieś pomysły na krzesła? Gdzie w ogóle szukać jakiś fajnych krzeseł w stylu skandynawskim, poza Ikeą oczywiście? Poradźcie coś plissss ;)
Miłego dnia!
Lu
Ależ fajne mają skarpety Twoje krzesełka:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam*
Hehe dzięki, z Tigera :)Pozdrawiam!
UsuńUwielbiam turkusowe dodatki! Chociaż swoje niedawno schowałam i zamieniłam na biel i beż-bardziej jesienne barwy ;0 Podobają mi się te białe krzesła,super się prezentują!
OdpowiedzUsuńOj ja też, miętowe, turkusowe, zielone, niebieskie :))) Mam ich całe mnóstwo i nie zamienię na nic innego :P Dzięki, też je lubię, ale myślę że zastąpią je jakieś wygodniejsze ;)
Usuńale pyszności! ale pytasz o krzesła więc... jeśli zostawiacie ciemny stół i witrynkę, to ja dla kontrastu kupiłabym białe krzesła i jedno szare, ale w dokładnie takim samym kształcie. Będzie przykuwało uwagę, ale nie będzie oczopląsu. Myślę też, że fajnie wyglądałby jakiś nowoczesny model krzeseł, który podkreśliłby charakter retro mebli po cioci. Jeśli nie Ikea, to może BoConcept, albo sklepy internetowe?
OdpowiedzUsuńTak, też myślę, nad białymi lub z jasnego drewna, szare też by świetnie pasowało, masz rację! Dzięki, za radę :)))
UsuńMuszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Dotychczas traktowałam takie meble po macoszemu (podobna witrynka stoi u mnie na działce w ... budce na narzędzia). Zaczynam jednak dostrzegać ich urodę chodząc po różnych blogach. Na działce mamy też retro fotele - wymagają odnowienia ale patrzę na nie już zupełnie inaczej niż jeszcze rok temu. Muszę przyznać, że wasza jadalnia wygląda naprawdę super. Krzesła obstawiałabym różne, żeby było bardziej z jajem ;)Podoba mi się nawet tak jak jest tylko te białe krzesła mimo całej urody (i cudnych skarpetek) trochę są chyba za szerokie do tego stołu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje :))) A ja od dawna się zachwycam takimi starociami, mam ich cały garaż i ciągle znoszę coś ze śmietnika :P Ale powoli się z tego wycofuje, bo nie mam bardzo czasu na odnawianie i mam ochotę mieć czasem coś nowego i kontrastowego :) Cieszę się, że się podoba, dzięki za sugestię, krzesła wkrótce pójdą na wymianę, ale raczej zdecyduje się na białe, szare i drewniane :) Pozdrowionka!
Usuńjest fantastycznie Lu! :) bardzo podoba mi się jak wyeksponowałaś te krzesła i girlanda na oknie:) cudnie cudnie:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu to podbudowuje, bo mi jeszcze do końca się to nie podoba, znaczy jeszcze muszę dopracować parę spraw :))) Buziaki
UsuńW takim salonie obiad to sama przyjemność! Narobiłaś mi smaku:)
OdpowiedzUsuńOj Natalko daleko mi do Twoich smakołyków i pięknych zdjęć, ale miło mi że wpadasz do mnie :)
UsuńFajny klimat ma Twoja jadalnia! Co do krzeseł, ja lubię kolorowe. Nie pastelowe, tylko mocne kolory. Ale ja to ja :) Więc niestety - decyzję musisz podjąć sama. Zarówno turkusowe, jak i żółte, jak i butelkowozielone by tu rewelacyjnie pasowały. Z tym, że nie widziałam pozostałej części pomieszczenia. Wierzę, że zrobisz to fajnie :)
OdpowiedzUsuńPS. Odbieracie swojego blogowego maila regularnie?
Dzięki za rady, wcześniej w planie były mocne kolory, ale trochę mi się zmieniło i teraz poszłabym w jakieś spokojniejsze kolory :P
UsuńDzięki za propozycje, ale i tak nie mogłyśmy wziąć udziału :(
Szkoda! Mam nadzieję, że poznamy się przy następnej okazji :)
UsuńA spokojniejsze kolory też będą wyglądać dobrze :) Czekam na efekty!
Oh na pewno, chociażby w Łodzi, już niedługo :D
Usuńpachnie pysznie!!!
OdpowiedzUsuńtylko pusto trochę... a gdzie goście??? to taki mały żarcik hehe...
pozdrawiam
Aga :D
Oj pachniało cały dzień :))) Goście byli i też bardzo chwalili :D Pozdrowionka!
UsuńSałątkę robię jutro! (tę z figami!), fajna jadalnia! Strasznie podoba mi się kredens i stół! A co do krzeseł, to ja jestem zwolenniczką bieli+ trochę kolloru, czyli mi by się białe podobały :-D
OdpowiedzUsuńKoniecznie dybko, jest przepyszna, a taka banalna! Ciągle szukam, ale mam nadzieję, że na święta będą już jakieś nowe i wygodne, bo te do takich nie należą :P
UsuńŚwietne są te girlandy, to chyba juta? Pozdrawiam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńO tak, moja siostra bardzo się postarała :))) Tak z juty, uwielbiam ten materiał! Dzięki, pewnie, że wpadnę :)
Usuńcudnie tam u Ciebie! Ja krzeseł zawsze szukam na allegro bo poluję głównie na Thonety...
OdpowiedzUsuńDzięki thymeczko :) Tak, też zaczęłam na allegro, kurcze właśnie ostatnio zastanawiałam się jak te krzesła się nazywały, dzięki za podpowiedź ;)
UsuńJa bym postawiła na cztery różne krzesła, będzie bardziej z charakterem.
OdpowiedzUsuńWidze coraz wiecej podobienstw :) mam tez takie same szklaneczki :) i mielismy podobny baner slubny :)
OdpowiedzUsuń