Po powrocie ze zwiedzania Ułan Ude i okolic (jeśli ktoś przegapił, to poprzednią część można znaleźć tutaj) ok. 23.00 wsiedliśmy w pociąg powrotny do Irkucka. Dobrze, że zaplanowaliśmy tę podróż na noc, ponieważ wsiadając poczuliśmy okropny wstręt do pociągu...a śpiąc udało nam się to jeszcze jakoś przełknąć ;)
W Irkucku byliśmy o 6 rano i od razu popędziliśmy do hostelu Baikaler, który zorganizował nam przejazd i nocleg na wyspie. Po kilku godzinach jazdy (ok.250 km w 5 godzin) małym, ciasnym busikiem tzw. marszrutką, po pseudo drogach, znaleźliśmy się na brzegu jeziora :)
Potem przejechać jeszcze ok.50 km tym samym busikiem, po jeszcze gorszych drogach :P Dotarcie na miejsce wynagradza jednak wszystko, o czym przekonacie się za chwilę, bo na początku chciałam pokazać Wam gdzie mieszkaliśmy.
1/3 łazienki ;)
Na wyspie nie ma kanalizacji ani wodociągów. Woda dostarczana jest samochodami na różny sposób i tak np. u Olgi przyjeżdżała w takim o to baniaku.
Skała Szamanka w całej okazałości :)
Niektórzy postanowili znaleźć nawet jaskinię i bardzo nas do tego namawiali, ale podziękowaliśmy :P
Bajkał jest lodowaty!!!!
Uwierzcie mi, że to jedyna z opcja żeby wejść do tej arktycznej wody!!! :P
W Irkucku byliśmy o 6 rano i od razu popędziliśmy do hostelu Baikaler, który zorganizował nam przejazd i nocleg na wyspie. Po kilku godzinach jazdy (ok.250 km w 5 godzin) małym, ciasnym busikiem tzw. marszrutką, po pseudo drogach, znaleźliśmy się na brzegu jeziora :)
Aby dostać się na wyspę musieliśmy przepłynąć niecały kilometr promem :)
Potem przejechać jeszcze ok.50 km tym samym busikiem, po jeszcze gorszych drogach :P Dotarcie na miejsce wynagradza jednak wszystko, o czym przekonacie się za chwilę, bo na początku chciałam pokazać Wam gdzie mieszkaliśmy.
Większość życia na wyspie skupia się w jej stolicy Khuzhir (czyt. Chużir) - w rzeczywistości dużej wsi, żyjącej głównie z rybołówstwa i turystyki :) Turyści mają do wyboru jeden 3 gwiazdkowy hotel, duże i bardzo popularne gospodarstwo Nikita's Homestead (organizator niemal wszystkich możliwych atrakcji na wyspie) i całą masę agroturystycznych gospodarstw. W takim gospodarstwie mieszkaliśmy i my, a zwało się ono "U Olgi" i wbrew pozorom jego właścicielka nie miała nic wspólnego z Polską. Niemniej jednak gotowała wyśmienicie, dlatego jeśli ktoś z was kiedyś się wybierze na wyspę polecam tę lokalizację gorąco. Miejsce do luksusowych nie należy, ale jest czysto, bezpiecznie i swojsko, a do centrum "miasta" i nad jezioro jest ok. 10-15 minut. Olga ma też w swoim gospodarstwie jedno bardzo ważne miejsce, którego będąc w Rosji nie można przegapić, a mianowicie Banie :)))
Widocznym na zdjęciu wężem, woda spływała do naszego prysznica. Nie chcecie wiedzieć ile czasu zajęło mi mycie głowy ;P
Pyszne posiłki u Olgi to zasługa między innymi własnych upraw warzyw :)
Ostatnia część łazienki, czyli WC również znajdowało się na zewnątrz, ale ku naszemu zdziwieniu nie była to tylko dziura w ziemi, a jak przystało na XXI wiek normalny sedes w specjalnie pobudowanej chatce ze światłem i papierem ;D
Aby płynnie przejść, do najpiękniejszych miejsc na wyspie, najpierw przespacerujemy się po "mieście" ;)
Te "rosyjskie jeepy" to nieodłączny element krajobrazu wyspy. Są niezniszczalne, pokonują nawet największe rowy i wyboiste drogi oraz dostarczają nie lada rozrywki turystom ;) Ja wolę latać niż nimi jeździć, mój Szarlatan wręcz przeciwnie ;P
Mój ulubiony "hotel" ;D
Główną atrakcją wyspy, do której wciąż i na okrągło chce się wracać i codziennie można odkryć w jej okolicach coś nowego, należy słynny przylądek Burchan - skała "Szamanka". Od zamierzchłych czasów, skała i znajdujaca się w niej jaskinia uważana jest za jedno z najważniejszych miejsc na Ziemi, obdarzonych wielką mocą i energią. Podobno odbywają się tutaj najważniejsze na świecie zgromadzenia szamanów, którzy za pomocą rytuałów oczyszczają, odmładzają i balansują energię Ziemi ;)
Tratwa "hand made" wykonana przez miejscowych Rosjan. Taki pomysł na spędzenie wakacji na Bajkale :) Mieli na niej wszystko: kuchnie gazową, windsurfing, kajaki, mogłabym wymieniać jeszcze długo...
Jedno z obowiązkowych fot w moim albumie ;)
Krajobraz wyspy, jak już pewnie zdążyliście zauważyć, jest bardzo zróżnicowany. Z jednej strony zachwyca skalistymi brzegami, z drugiej piaszczystymi plażami. Mianownik wspólny to turkusowa krystaliczna woda! :)))
Skała Szamanka w całej okazałości :)
Pogoda jest równie zmienna, 5 minut po tym gdy odkryliśmy to lazurowe wybrzeże, przyszedł silny wiatr i zaczął padać deszcze, ale co to dla dobrze zorganizowanych turystów ;D
Pewnie zastanawiacie się co to za pale obwiązane wstążkami ;) Otóż są to święte miejsca, pradawne symbole szamańskie. Szmatki i skrawki materiału to zwyczaj podobny do buddyjskich barabanów. Tylko tutaj główną rolę spełnia wiatr, który kołysząc wstążeczkami zabiera zapisane na nich modlitwy do nieba :)
Jeszcze do niedawna wchodzenie na Szamankę było zakazane, a do dziś dzień zabrania się dzieciom na przybywanie na niej, ze względu na silne pole energii. Ja jednak od dawna dzieckiem już nie jestem, więc nie omieszkałam nie zbadać tego niezwykłego miejsca z Szarlatanem ;)
Gdyby ktoś nie zauważył, to siedzę sobie na półce po lewej ;)
Gdyby nie brak butów do wspinaczki i mój Szarlatan, to wlezłabym i na sam szczyt :D Wchodzi się miodzio, gorzej ze schodzeniem, zwłaszcza w sandałach :P
Niektórzy postanowili znaleźć nawet jaskinię i bardzo nas do tego namawiali, ale podziękowaliśmy :P
Bajkał jest lodowaty!!!!
U stóp Szamanki stoi olbrzymi głaz, podobno jest ołtarzem, na którym szamani odprawiają wspomniane wcześniej rytuały i składają dary. Ja przećwiczyłam na nim kilka pozycji jogi :D Jest idealny!
A gdy zapada zmrok...
...zabawa wokół skały trwa dalej, wystarczy tylko kilka pieńków, ziemniaków i piosenek...taki nasz polski szamański rytuał ;)
Żeby nie było na wyspie jest mnóstwo innych atrakcji i wycieczek poza skałą :) Jedną z nich jest wycieczka na najbardziej wysunięty na północ przylądek wyspy Choboj, z którego można zobaczyć imponującą panoramę i pochodzić po fajnych górkach :)
Żadne tam jezioro, to jest morze wody :))))
Oprócz zorganizowanych wycieczek skorzystaliśmy jeszcze z wszechobecnych rowerów, ale to akurat nie był dobry pomysł i stanowczo odradzam tego sportu na wyspie i pewnie w nie jednym miejscu w Rosji! Na tamtejszych drogach, nawet krowa połamałby sobie nogi :P I chociaż cel, który sobie obraliśmy - jezioro Chanchoj, było stanowczo niedaleko, bo jakieś 12 km w jedną stronę. Po 30 minutach klęliśmy gorzej jak Marek Kondrat w filmie "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", że w ogóle wybraliśmy się w drogę >:[
Na zdjęciach tego nie widać, bo robione były w drodze nad jezioro, ale w powrotną stronę płakałam i zgrzytałam zębami jak dziecko. I gdyby nie fakt, że w zastaw za rowery poszły nasze paszporty, to jak Boga kocham zostawiłabym je tam gdzie stałam, toczyłam je lub pchałam, bo jazdą ciężko to było nazwać :((((
Na szczęście na koniec dnia czekały nas już same przyjemności, a mianowicie Bania nad brzegiem jeziora :D
Czyli prosto z sauny do wody! :D
Uwierzcie mi, że to jedyna z opcja żeby wejść do tej arktycznej wody!!! :P
Ale jak już się to zrobi to wrażenia są niezapomniane i uśmiech na twarzy malowany :))))
Ostatni dzień na wyspie zakończyliśmy spacerem do jedynej na wyspie Cerkwi, gdzie pożegnał nas niezapomniany zachód słońca :)))
I to już koniec tego odcinka naszej bajki :)))
Wilk i Zając wrócili z podróży bardzo usatysfakcjonowani <3
Powiem więcej...chociaż nie były to luksusy, a my nie wypiliśmy ani jednego kolorowego drinka z parasolką i egzotycznymi owocami, (nie to żebym ich nie lubiła ;) to nie zamieniłabym naszej podróży poślubnej, na żadną inną!!! :)))
Oczywiście z chęcią poznam waszą opinię i wrażenia, ale i tak nie zmienię zdania ;)
Dla tych co dopiero do nas dotarli i nie wiedzą skąd i co, polecam przeczytać pierwsze trzy części:
Buzialeeeeee, miłego dniaaaaa,
chyba zaczynamy dzisiaj weekend ;D
LU
Piękne widoki, super podróż:)
OdpowiedzUsuńPiękne, oj piękne, polecam gorąco! :)))
UsuńWrażenia takie z oglądania, że aż się chce spakować plecak: teraz, zaraz i wyruszyć w drogę. Cudne to wszystko. Buziaki
OdpowiedzUsuńWarto odłożyć trochę kasy i ruszyć, zresztą pewnie nie tylko tam, wakacje za pasem i my już zastanawiamy się gdzie w tym roku ;)
Usuńpiekne miejsca.. wasz nocleg jest boski.. urzekła mnie błekitna brama i fioletowa łazienka @ :D krajobrazy bardzo mi przypominają Krym i morze czarne.. które mam w pamieci juz 11 lat :D piekny zachód słonca was pozegnał :) a to ze nie zamieniłabys na drinka z palemką to ja cię rozumiem :D a co do luksusowych podrózy.. uwazam je za nudne ;) nawet na Kubie podrózuję najtaniej jak sie da.. (choc tam tanio sie nie da ;p )
OdpowiedzUsuńTaaaak, fioletowa łazienka była ulubienicą wszystkich :))) Jeja też byłam na Krymie kilka lat temu, cudne miejsce, wschód w ogóle jest boski! Pokaż no w końcu coś z Kuby :D A ty z Wawy jesteś Izabel? Bo tutaj to mamy taką fajną kubańską knajpkę na Żoliborzu, byłaś? Pozdrowionka!
UsuńA Wy z Żoliboża ?? mieszkałam tam z męzem 2 lata , teraz na bielanach..a ta knajpka to naszych dalszych znajomych. Yoilan i reszta moich znajomych kubańczyków tam gra ;) a co do zdjec z Kuby ostatnio pokazałam na drugim blogu :) znajdziesz linki na colores. Juz z 2 podrózy a niedługo pokazę z 3ej a pod koniec marca bedzie duzo i systematycznie dodawanych zdjęc z czwartej podrózy na Kubę:)
UsuńWow! Ile zdjęć!
OdpowiedzUsuńAż miło popatrzec na takie widoki "zima" ;)
Pozdrawiam serdecznie
Ostatni akapit posta wydaje się "zbędny" :) Ze zdjęć bije radość bycia tam, satysfakcja i mnóstwo pozytywnej energii! I tyyyle słońca! W sam raz na styczniowy wieczór, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZbędny, niezbędny, musiałam to napisać tak jak pokazać żeby udowodnić ludziom, że bez tego też się da mieć super podróż :)))) Nie ma za co, starałam się ;) Jeszcze trochę tego słońca będzie, ale w innym zupełnie temacie ;)
UsuńWitaj! ależ fajowy blog masz :) zapisuje go sobie.
OdpowiedzUsuńWitaj, witaj, ten blog nie jest tylko mój, ale i An ;) Zapraszamy serdecznie!
UsuńŚwietne zdjęcia! Aż się proszą, by wywołać je w wielkich formatach i powiesić na ścianach :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Oj z pewnością będą :D
UsuńDuży plus za zdjęcia z jogi :) Wszystkie fajne, ale te akurat najbardziej mi zapadły w pamięć.
OdpowiedzUsuńNo i skutecznie zachęcacie do podróży w ten zakątek świata.
Karolinko, też ćwiczysz?
UsuńJacie, jak ja bym chciała kiedyś pojechać na takie wakacje z jogą, na pustyni albo do Indiii :))))))
Ależ wysoko podskoczyłaś :) Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, dołączam do grona obserwatorów :)
Pozdrawiam
http://magiczneslowaa.blogspot.com/
Hehe, tak się tylko wydaje, ale uwielbiam takie wyskokowe foteczki :))) Dzięki, zapraszamy!
UsuńJak zawsze jestem pod wrazeniem pieknych zdjec:) Podroz naprawde imponujaca, ale ja chyba bym sie nie nadawala;) Za marudna jestem:) Pewnie brakowalo by mi lazienki;) Ale podzoíwiem mieszkancow wyspy, tak bez biezacej wody oj chyba ne ma mowy o dlugich prysznicach? Ale Twoja relacja jest naprawde super:) I choc podroz wiaze sie pewnie z kilkoma niewygodami, to wierze, ze bylo warto:) Pozdroionka, O. :)
OdpowiedzUsuńOj przyzwyczailabys sie :))) Łazienka jest do przezycia, jakby sie dobrze pokombinowalo to i dluga kapiel mozliwa, np w bali :D Oj warto, warto, polecam!
UsuńRozbroiło mnie zdjęcie, gdzie siedzisz na półce skalnej. Przeczytałam, że po lewej... Patrzę, patrzę, czytam raz jeszcze i dopiero zobaczyłam. A myślałam, że mam bystre oko. Podróż na pewno niezapomniana i fantastyczna. Mnie co prawda wschód nie kręci, ale za to sam sposób podróżowania i rodzaj wycieczki, poznanie świata tubylców od wewnątrz - bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzy powrotną drogę mieliście również koleją, czy samolotem?
OdpowiedzUsuńSamolotem z Irkucka :)
Usuń