Ten wyjazd był mi potrzebny jak żadna inna tegoroczna podróż. Ostatnie kilka miesięcy dało mi mocno popalić i nie wyobrażam sobie tego czasu nie wynagrodzić jakimś miłym wypoczynkiem tylko we troje. Po nadmorskich eskapadach marzyły mi się górskie opowieści i nie kiedy indziej tylko właśnie jesienią. Uwielbiam jesień, nawet tak nieciekawą jak ta tegoroczna (ilość pochmurnych dni i niezbyt wspaniałomyślnych wydarzeń wśród najbliższych przerosła nawet moje limity dobrej energii), za dojrzałe kolory i wyciszenie jaki przynosi po ciepłych aktywnych miesiącach :)
Nie pomyliłam się, że w górach zobaczę te wszystkie żółcie, pomarańcze, czerwienie, burgundy i zgniłe zielenie najwyraźniej. Nie sądziłam jednak, że tyle radości przyniesie mi patrzenie jak tańczącym krokiem liście wędrują z nami pod górę, że spotkamy czarną wiewiórkę i będę obserwować ten moment, w którym jesień wita nieśmiało zimę :) W najskrytszych snach nie śniło mi się nawet, że przez te kilka dni będziemy mieć tyle słońca, a nasz Dziabąg będzie robił sobie czterogodzinne drzemki. Dzięki czemu mogliśmy spokojnie spacerowym krokiem zwiedzać Karpacz, który okazał się bardzo urokliwym i prężnie działającym turystycznie i kulturalnie miasteczkiem :) Nie chce wiedzieć co się tam dzieje w sezonie, poza nim polecam Wam to miejsce jak najbardziej!
Poniżej czarna wiewiórka pod płotem ;)
Tama na Łomnicy
Dziki Wodospad <3
"I jutro, i dziś, i ja, i mój puchaty miś" ;D
Małysz jesteś mistrzem!
Ktoś kto wymyślił skoki narciarskie był dobrym świrem i chociaż sama nim jestem to na skok z dwoma deskami na nogach w tę przepaść nigdy nie dałabym się namówić :D
Irlandzkie klimaty na trasie ;) Ktoś zainteresowany kupnem? :D
Świątynia Wang :) Jej historia mnie bardzo ubawiła >>> Norweski kościół (inspirowany chyba kulturą azjatycką), kupiony przez pruskiego króla do Muzeum w Berlinie, ostatecznie postawiony w Polsce hehe ;D
Najpiękniejszy budynek w Karpaczu <3
Młynek Miłości <3
Jeden z czterech punktów na świecie, gdzie grawitacja nie działa! Czyli samochód z wyłączonym silnikiem cofa się pod górę :D
Karpacz Dolny
Muzeum Bajek
Otwarta rosyjska restauracja, kiedy inne świecą od wejścia tabliczkami "Nieczynne" to dopiero fart :D Solianka może nie była najlepsza jaką w życiu jadłam, ale knedle z mięsem już zdecydowanie tak!
A w takim o to fotelu jadła zupę nasza Poziomka :D
Stare kontra nowe ;)
Wózek - Baby jogge City Mini Gt - Najlepszy wózek na świecie!
Śpiworek - Lodger Bunker
Zimowy Kombinezon - DPAM
Czapka - Zara
Wybaczcie za niewyraźne zdjęcia, ale pożyczyłam zupełnie obcy mi aparat (Nikon) od znajomego, aby sprawdzić czy się polubimy (chyba się nie polubimy :P), bo planuje kupno nowego, gdyż mój wieloletni Canon odmówił współpracy :(
Dzięki tej krótkiej tygodniowej przerwie z Szarlatanem i Poziomką, odpoczęłam, wrzuciłam na luz i znowu poczułam, że żyje. Pozwoliłam sobie na szereg prostych przyjemności, które dały mi więcej niż mi się wydawało. W końcu znalazłam czas na przeczytanie zabawnej książki, a nie poradnika (zresztą w kolejnym wpisie o macierzyństwie Wam ją polecę, bo każda Mama (Tata zresztą też) powinna ją przeczytać), na błogie lenistwo przez cały dzień bez wyrzutów sumienia, że coś nie zrobione, że gdzieś trzeba biec. Zafundowałam sobie masaże i zabiegi w SPA, ignorując fakt, że to drogie, a przecież trzeba oszczędzać na nowe M! Po prostu pełna rozpusta i nieróbstwo pełną gębą :D Co nie znaczy, że nie znalazłam chwili na dokończenie paru zaległych spraw, które dręczyły mnie od dawna. Czyli znalazłam równowagę i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać ją jak najdłużej :)
Wisienką na torcie i największą radochą jaka ostatnimi czasy mnie spotkała było jednak patrzenie na NICH (Szarlatana i Poziomkę gdyby ktoś miał wątpliwości ;) <3 Jak się poznają na nowo (od czerwca do listopada mieliśmy mało czasu dla siebie), zaprzyjaźniają i porozumiewają co raz to i lepiej :) Efekt tego wszystkiego jest taki, że tata stał się bardziej pożądany od mamy, haha :D
Tym optymistycznym akcentem życzę sobie i Wam lekkiego powrotu do rzeczywistości :P
BUZIAKI
LU
To ja mam obecnie na odwrót. Zazdroszczę bardzo. Cieszę sie informacja ze oddech mozna złapać ;) kiedys
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby i Tobie się udało ;)
UsuńLu, super, ze wakacje udaly sie i przyniosly wszystkim tyle radosci. Karpacz prezentuje sie pieknie. Tez sie tam kiedys wybierzemy z moim R. Ale co najwazniejsze zlapalas tam dystans do samej siebie i zadbalas o sama siebie. Male przyjemnosci sa bardzo wazne! Cos o tym wiem;) Oby ten stan utrzymal sie jak najdluzej!
OdpowiedzUsuńBuziaki, Agnieszka
Dziękuje i polecam gorąco, bardzo atrakcyjne turystycznie miasteczko :) Buziaki!
UsuńZazdroszczę! Ja już od dłuższego czasu opadam z sił 😭 W styczniu wracam do pracy i to mnie popycha w deprechę.Karpacz, znam, lubię.Niestety nigdy nie byłam tam jesienią, a jako że jestem nauczycielem, to raczej nigdy nie będę.W sezonie nie ma takiej masakry jak w Zakopanem, ale jest trochę więcej ludu.Jak byliśmy tam 2 lata temu to nie było prądu w całym mieście.To dopiero było wyzwanie! Zjeść coś w mieście, w którym nie ma prądu! A poza tematem wózek macie w wersji po prostu mini czy mini gt? Bo kiedyś na insta pisałaś komuś, że gt.Też wymieniamy teraz wózek i się nad nim zastanawiałam.Albo nad joie litertrax 4.
OdpowiedzUsuńO kurcze, wyobrażam sobie, ale strach ma wielkie oczy, pamiętaj ;) Większośc Mam, które wraca do pracy po macierzyńskim Ci to powie :) Uszy do góry! Niezła przygoda z tym prądem, nawet sobie niewyobrażam jak to ogarneliście :P
UsuńWózek w wersji GT, dopisałam ;) Ja polecam Baby Jogger, solidny, zwrotny, lekki, składa się jedną ręką, prowadzi jednym palcem, sunie lekko po wszystkich drogach :) Tyle na szybko, buziak
Faktycznie historia tego kościółka niezła :D
OdpowiedzUsuńZakręcona :D
UsuńBardzo fajny wpis:) Krzesełko, w którym jadła Wasza Pociecha utkwi mi na długo w pamięci. Jest obłędne:):) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Mi też, szkoda, że Romie nie, ale opowiem i pokaże jej zdjęcia :D
UsuńA jaka to książka?
OdpowiedzUsuń