Oczywiście tytuł jest
tylko żartobliwą rymowanką, bo żadna ze mnie wyluzowana Matka
(obecnie może i tak, ale jeszcze tydzień temu biłam na alarm żeby
ktoś mnie uratował od mojego własnego dziecka ;), a z naszego
Zająca Poziomki (pseudonim artystyczny Romki, obiecałam jednak
siostrze, że nie upublicznie jego geneaologii, haha) idealne
dziecko, jak słychać ;D Ale czy takie w ogóle istnieją? Ja już
dawno przekonałam się, że nie! Tak jak idealne matki, w tym ja
hehe ;) Jest jednak kilka rzeczy, zajęć, nawyków, które
chciałabym Wam polecić gdyż śmiem twierdzić, że pomogły nam
(przez ostatnie 8 miesięcy) poznawać świat i siebie nawzajem oraz
sprawiły, że czuję się komfortowo i na luzie w roli Mamy :)
Otrzegam, że wpis jest
długi (jeszcze przed nowym rokiem obiecuje poprawę :P), ale jeśli
jakimś cudem dotrwacie do końca to czeka na Was niespodzianka :)
Enjoy!
UBRANIA MATKI
KARMIACEJ
Po pierwsze i
najważniejsze (powinnam o tym napisać przy
okazji ciąży, bo już wtedy trzeba o to zadbać), warto
zaopatrzyć się w dobry biustonosz! To on jest jednym z kilku kluczy
do sukcesu karmienia piersią. Ja cenie sobię wygodę i sportowy
look więc postawiłam na cyckonosze marki Mitex (Lilly Mitex
Classic) oraz marki Alles (Mama Easy M Naturalny). Przynajmniej na
początek, bo wiadomo, że takie bawełniaki nie zawsze się sprawdzą
i po paru tygodniach warto się wybrać do profeska brafiterki, aby
sprawić sobie jakiś ładniejszy i porządniejszy biustonosz :)
Po drugie przyda Ci się
koszula nocna z prawdziwego zdarzenia. Dlaczego? Ponieważ już w
szpitalu najważniejszy będzie dla Ciebie komfort, spokój, dobra
jakość i wygląd! Która koszula Ci to zapewni? Już piszę :)
Kiedy kupowałam pierwsze koszule na guziki w pobliskim Tesco,
wydawało mi się, że znalazłam idealne rozwiązanie do karmienia,
całkiem ładne wzory i kolory oraz dobry materiał. Jak bardzo się
myliłam, przekonałam się kiedy rozpakowałam prezent na Bloggers
Baby Shower, w którym znajdowała się granatOVA sukienka! Czegoś
tak miłego w dotyku, pięknie i pomysłowo wykonanego z
myślą o mnie i moich potrzebach, nie miałam już dawno! W
przeciwieństwie do „zwykłych”
koszul, sukienki granatOVO posiadają
napy, a nie guziki oraz dodatkowo, wszysty magnes, dzięki któremu można małym palcem i z zamkniętymi oczami szybko zasłonić piersi po karmieniu. Do tej pory noszę
ją
z przyjemnością i dumą, bo czuje się w niej i wyglądam wyjątkowo
dobrze. Nawet kurierom niewstyd mi w niej otwierać ;D A materiał
jak był miły tak jest i nadal, więc jestem pewna, że i przy
drugiej ciąży koszula jeszcze mi posłuży ;)
Trzecią fantastyczną
sprawą, której używam na okrągło i zakładam ją zawsze kiedy
ważna jest dla mnie wygoda i szybka obsługa cyca, jest Mama TOP dla
karmiącej z H&M. Mam kilka tych bluzek na odpinane ramiączka i
przechodziłam w nich już prawie cały rok. Nadają się na co
dzień, na sportowo, a jak dobrze pokombinować to i nawet na eleganckie wyjście :)
To by było na tyle z
matczynych fatałaszków. Na początku wydawało mi się, że ciągle
będę chodzić w tym samym. Zastanwiałam się też czy już zawsze
będę skazana na ciążowe bluzki i inne wynalazki dla karmiącej
matki :P Bo nie oszukujmy się, ale nie wiele jest tego na rynku, a
jak już jest to ekhm, nie powiem co myślę o tej modzie ;) Na
szczęście szybko okazało się, że moje stare ubrania w miarę
czasu jak nabrałam wprawy w karmieniu i obsłudze Poziomki, też się
nadają. Nie miej więc obaw i nie pozbywaj się od razu całej szafy
lub na odwrót, nie obkupuj w tone szmat z dziurką wielkości
naparstka na pierś ;P Tylko daj sobie trochę czasu na opanowanie
cyckowych manewrów, a wkrótce zobaczysz, że tylko dobra koszula
nocna jest niezbędna żeby przespać słodko całą noc :)
ZABAWKI
No właśnie, zabawki.
Jak to z nimi naprawdę jest? Czy małe dziecko ich potrzebuje i to w
niekończących się ilościach, które zasypują całe domy i pokoje
dziecięce? Na przykładzie naszej Poziomki przekonałam się, że
niekoniecznie. A wręcz złapałam się na tym, że to bardziej ja
sama miałam ochote na przeróżne
piękne zabawki niż mojej córce one były potrzebne :D Nic
bowiem nie intersuje naszej gwiazdy tak bardzo jak:
- szeleszczące
opakowanie mokrych chusteczek
- grzechocząca
witamina D w pojemniczku
- gumowe sprężynki do
włosów
- włochaty pompon od
czapki Cioci Zu :D
Te kilka prostych
drobiazgów z życia codziennego, które zawsze mam pod ręką (albo
na, czyt. gumka do włosów) potrafią ją zająć na długie minuty,
odwrócić jej uwagę lub uspokoić kiedy potrzeba ;) Jak to
zkwitował mój kolega, nie dla Poziomki banalne rozrywki i zabawki,
bo ona potrzebuje wyzwań i kreatywnych zajęć w stylu MacGyver :D
Czemu mnie to nie dziwi? ;)
Większość zabawek,
które mamy w domu i Poziomka czasem się nimi bawi to prezenty od
rodziny, znajomych, przyjaciół lub wynik jakiejś mojej współpracy.
Jest jednak kilka rzeczy, które kupiłam lub zamówiłam w prezencie
i jestem z nich bardzo zadowolona.
Pierwsze były
oczywiście kontrastowe zabawki, bo jak wiadomo noworodki lubią na
nie patrzeć i tylko takie wynalazki widzą wyraźnie :)
Tak więc u nas w tej
kwestii sprawdził się Mr. B, który oprócz idealnej na pierwsze
miesiące kolorystyki, jednocześnie dawał ciepełko kiedy było to
konieczne oraz miękka książeczka wielokrotnie nagradzanej polskiej
marki Mom's Hencz Toys :)
Kiedy Poziomka zaczęła
w końcu chwytać swoimi małymi łapkami różne przedmioty, jej
ulubioną zabawką mimo moich wielu protestów (za cyrkowe kolory i
ilość pierdoletów jakie posiada) była kostka Babydream, którą
podarowała nam Babcia Gabi. Na swoją obronę kostka miała jedynie
ten słodki uśmiech, na ktory Poziomka rzeczywiście odpowiadała
uśmiechem ;)
Kolejną uśmiechniętą
zabawką, którą polubiła Romka była szmatka z metkami
Mothercare od Cioci
Anicji (to jedna z moich ulubionych specjalistek
od książek i zabawek, którą podziwiam za skrupulatny wybór i
estetykę zabawek, dlatego z przyjemnością Wam ją polecam) :)
Poziomka w pewnym momencie była zafascynowana wszystkimi metkami,
sznurkami i frędzelkami, które sterczą tu i ówdzie. Nie tylko u
zabawek, ale i zwykłych ubrań, kocyków czy innych tekstylii, więc
już wiecie czemu nie warto obcinać metek od dziecięcych rzeczy ;)
Zawieszka wibrująca
PAW, marki Oops, to prezent od mojej Mamy Chrzestnej, którego kolorystyka oraz
wykonanie od razu przypadły mi do gustu. Poziomce zresztą też bo z
przyjemnością wyciąga do tego gością rączki ;)
Z grzechoczących
bajerów najbardziej zainteresowały Poziomke króliczek Lamaze
(prezent od mojej znajomej, który również nie skradł mego serca
od razu, ale jak widać niesłusznie, bo czarne groszki, metki i
grzechoczący łepek z dużymi oczami robił furore) oraz piszcząca
grzechotka Wilki Nicolas Lilliputiens. De facto dlatego, że
często robię nim przedstawienie śpiewając i akcentując
piszczałką odpowiednie słowa lub dźwięki :)
Kiedy przyszła pora na
masowanie zębów, sprawdziły nam się dwie rzeczy. Korale Nuby o
wielu kontrastowych kolorach i strukturach, przywiezione przez Babcie
Gabi z Anglii oraz Żyrafa
Sophie, którą jak mało który gryzak można wyginać w każdą
stronę, ma łatwe do chwytania elementy, wiele wypukłości,
karbowane kopyta fajnie masujące dziąsła oraz duże oczy, które
hipnotyzują :)
Najlepszą moją
inwestycją była jednak Mata
Playspot Skip Hop, którą odkryłam za późno o kilka
połamanych paznokci, potłuczony nos i prawie wybite pierwsze zęby
;) Ale lepiej późno niż wcale :P A stało się to za
sprawą Nebule, która jednym
wpisem przekonała mnie do kupna maty jeszcze tego samego
wieczora, kiedy go przeczytałam! Pewnie, że to niezły wydatek, ale
nie żałuję ani złotówki wydanej na ten wynalazek. Nasza Poziomka
ćwiczyła na niej raczkowanie, nauczyła się siadać i pierwszy raz
stanęła przy kanapie. Wszystko dzięki temu, że się na niej nie
ślizga, więc bez problemu ćwiczy nowe umiejętności lub doskonali
te stare. A uwierzcie mi, że jest w tym dużo dużo do przodu od
swoich rówieśników, kto wie, może właśnie dzięki macie ;)
Piłka to kolejny
geniusz ludzkości, o którym chyba zapomniała większość rodziców
w dzisiejszym świecie. Przyznam się, że ja również :P I wpadłam
na pomysł jej kupienia dopiero po zajęciach gdzie pojawiły się
piłeczki sensoryczne i zauważyłam zaintersowanie nimi Poziomki.
Pierwszą naszą piłeczką była Oball
Rattle. Dlaczego ta dziurawa piłka przypadła nam do gustu?
Ponieważ łatwo się ją chwyta, można ją zgniatać, a i tak wróci
do swojego pierwotnego kształtu (zatem mogę ją wcisnąć nawet w
kieszeń spodni ;), przyczepić jakimś sznurkiem/paskiem do fotelika
czy wózka (ja zazwyczaj robie to gumką sprężynką), przyjemnie
grzechocze no i można też na niej ostrzyć zęby :) Wozimy ją ze
sobą wszędzie!
Potem wpadłam
na prezentownik Nebule
od 0 do 6 lat i polecone tam piłki B.
Toys. Poprosiłam więc o sprezentowanie Kuli
Sensorycznej z piłkami BallyHoo Poziomce na chrzciny :)
Był to strzał w 10! Piłeczki są ulubioną zabawką Romy (poza
wspomnianymi wcześniej witaminkami, chusteczkami, gumkami czy
pomponem ;), powiem więcej to za nimi stawiała pierwsze kroki na
kolanach :) Teraz bacznie obserwuje kiedy zacznie wkładać i
wyjmować piłeczki w odpowiednie otwory.
Wańka wstańka, to mój
wymysł i marzenie, ale i w tym przypadku się nie pomyliłam, bo
zabawka wydaje przyjemne dźwięki kołysząc się, a Roma razem z
nią :)
Fajna sprawa to
także miękkie
klocki, zwłaszcza te gumowe, z roznymi obrazkami, fakturami i
kolorami. U nas są obracane i sprawdzane organoleptycznie z każdej
strony ;) Hit hiciorów to także naśladowanie różnych odgłosów, w czym
pomaga mi gruba Księga Dźwięków, wydawnictwa Dwie Siostry :)
Tak między nami,
jednak jakiej zabawki bym nie podsunęła naszej Poziomce to i tak po
pewnym czasie wybierze przedmioty codziennego użytku :P Butelki w
skrzynce, kapsle, pokrywki, szczotkę do włosów, krzesła, sznurówki od butów,
wiklinowy kosz z zimowymi akcesoriami, tasiemki, sznurki i pompony,
ktorych akurat używam ;)
Nic jednak nie potrafi
tak zająć Poziomki jak środowisko naturalne, a dokładnie drzewa
:) Odkryłam to już dość dawno i staram się podtrzymywać na ile
potrafię te fascynacje, pokazując jej co nowe gatunki, opowiadając
ile potrafię o otaczających nas roślinach :) Przyznam się, że
nie jest to moja mocna strona więc zamówiłam już Inwentarz
Drzew żeby się nieco podszkolić :P
Jest jednak coś co
potrafie bardzo dobrze, a i nasza Poziomka również to lubi. Mam na
myśli śpiew i taniec :) Oprócz tego, że sama wymyślam różne
przyśpiewki, śpiewam i tańczę do tego co tam akurat w radiu leci,
to z przyjemnością uczęszczam z moją gwiazdą na "Gordonki"
(zajęcia umuzykalniające dla dzieci) i inne pośpiewanki (np. w
Fundacji Sto Pociech). Według mnie jest to o wiele lepsza inwestycja
niż najdroższe zabawki świata. Po pierwsze spędzamy razem miło
czas na zabawie przy muzyce, po drugie ja poznaje przeróżne
wierszyki i piosenki, które po zajęciach również jej nuce/śpiewam
i odgrywam do nich różne role niczym w teatrze, a po trzecie
Poziomka uczy się czerpania radości z muzyki i kształtuje swój
język muzyczny. A kształtuje go tak szybko, że zaczęła się
kołysać już nie tylko do piosenek, ale i dźwięków z odkurzacza
lub blendera haha :D
Ciesze się, że moje
starania nie idą na marne, bo chciałabym aby nasza Poziomka
widziała w muzyce najlepszego przyjaciela, który zawsze ją
pocieszy lub rozbawi, znajdzie w nim oparcie lub doda jej odwagi :)
Słyszeć, śpiewać i ruszać się w rytm muzyki to jedna z
najprzyjemniejszych czynności jakie możemy w życiu robić za darmo
i bez końca, przynajmniej ja czerpie z tego niesamowitą energie i
radość :)))
Kwitując kwestie
zabawek polecam nie rozpędzać się jakoś za nadto z ich kupowaniem
od pierwszych dni życia dziecka, tylko:
a - bacznie je
obserwować aby dostrzec czym najbardziej się interesuje/ co sprawia
mu największą frajde, bo niekoniecznie muszą to być w ogóle
zabawki;
b - czytać mądre
blogi typu Nebule, aby mieć
świadomość jak dobierać zabawki odpowiednie do wieku i etapu
rozwoju dziecka tudzież jak samemu zrobić dziecku zabawki z tego co
mamy w domu;
c - wydać
zaoszczędzone na zabawkach pieniądze na podróże lub
wspólne zajęcia muzyczne/gimnastyczne/plastyczne, z pewnością
lepiej na tym skorzysta ;)
UBRANKA
Ciągle pytacie
na Instagramie skąd
i co oraz skąd biorę takie ładne ubranka dla Poziomki :) Miło mi, że się Wam podoba nasza stylówka, ale za chwile zobaczycie, że nosimy się w dość popularnych sklepach :)
O ubrankach
DPAM pisałam na początku macierzyństwa, więc nie będę
się jakoś strasznie rozpisywać, ale uwielbiam je właśnie za żywą
kolorystykę, niestypowe wzory i detale oraz mądre rozwiązania w
stylu 2 lub 3 w 1!
Pajacyki najczęściej
kupuje marki Next, bo ich stylistyka i jakość przemawiają do mnie
najbardziej. Tak wiem, nie są najtańsze, ale wolę kupić ich 6
sztuk i mieć pewność, że nie rozlecą mi się po dwóch praniach
jak to czynią np. pajace ze Smyka :/ Zresztą można je upolować
dużo taniej na allegro lub w lumpeksach :) Z tych samych powodów
lubie joggersy i legginsy z Next.
Ubranka, które wciąż
mnie mile zaskakują to te z super i mini marketów typu: Lidl, Tesco
i Auchan :) Jeśli tylko mam okazje i wpadnie w ręce mi ich oferta
to zaglądam co ciekawego się pojawiło na półkach. Ku mojemu
zdziwieniu również mają ładne i dobrej jakości ubranka w
niegłupich cenach :)
Najczęściej i
najłatwiej zagląda mi się do wszechobecnych sieciówek. Moją
ulubioną jest H&M. Zarowno styl, kolorystyka, jak i jakość
ubranek bardzo mi odpowiada :) Najczęściej kupuje je przez internet
i są to tak jak w przypadku Next, pajacyki i luźne w kroku spodenki
oraz body, sweterki z kapturem o ryżowym splocie (my favourite) i
zwykłe bawełniane sukienki :)
Zara nie jest może
jakimś liderem jakości (nawet H&M czasem z nią wygrywa), ale ciężko się oprzeć ich stonowanej
stylistyce i wzornictwie :) W sumie to dotychczas wszystko co u nich
kupiłam (głównie spodenki, longsleeve, sweterki i skarpetki - moje
ulubione ) jest z zeszłorocznej wyprzedaży, więc i teraz pewnie
upoluje coś na kolejny sezon ;)
Lumpeksy. Sama się w
nich ubieram, więc przy okazji coś i naszej Poziomce wyszperam :)
Niejednokrotnie znalazłam coś markowego, typu pajace, bluzeczki lub
sukienki w dobrym stanie. Co też dowodzi, że warto kupować dobre
marki, bo jak widać moga posłużyć kolejnym pokoleniom :)
Jedną z takich marek,
które dość niedawno odkryłam jest polski Pan
Pantaloni. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, mamy z
Romką styl sportowego krasnala, więc ubranka Pan Pantaloni pasują
do nas idealnie, a zwłaszcza czapki ;) Uwielbiam je za prosty fason,
gładki i przyjemny w dotyku materiał oraz całą palete kolorów do
wyboru. Spisywały się nam wiosną, latem i wczesną jesienią. W
przyszłym roku też z pewnością się na nie skusimy, a tymczasem
przerzuciłyśmy się na wersję jesienno-zimową z wełny merynosów
z pomponami :)
GADŻETY
Muszę przyznać, że
odkąd jestem Mamą zrobiłam się straszną
gadżeciarą. Mimo to staram się rozsądnie dobierać różne
dziecięce bajery, tak aby nie zasypać naszej kawalerki byle czym.
Zamierzam bowiem większość rzeczy zabrać ze sobą do większego
mieszkania i korzystać z nich dalej, sprzedać,
pożyczyć innym
Mamom lub zachować na następne dziecko ;)
Jednym z takich
gadżetów jest Beaba
Baby Cook. Jeśli nie jesteś jakimś mistrzem w kuchni, a co
najważniejsze tak jak ja nie lubisz w niej spędzać pół dnia
(albo Twój mąż) >>> spraw sobie dziewczyno ten sprzęt!
My korzystamy z niego codziennie i nie wyobrażam sobie bez niego
mojego macierzyństwa! Przygotowujemy w nim ryby, mięso, warzywa,
owoce, dosłownie wszystko. Za pomocą jednego guzika obiad robi się
sam, dzięki czemu ja mam wolne ręce i pewność, że zjemy smacznie
i zdrowo. No bo właśnie, oprócz tego, że od 2 miesięcy
przygotowuje w nim posiłki dla Poziomki, to od samego początku
służył również nam dorosłym, głównie do przyżądzenia
pysznej rybki :)
Organizer
na pieluszki i akcesoria Beaba. Już kiedyś
go zachwalałam, ale uwielbiam go tak bardzo, że zrobię to z
przyjemnością jeszcze raz :) Ładny, solidnie wykonany, poręczny,
pojemny i dobrze pomyślany! Nie wyobrażam sobie bez niego mojego
macierzyństwa! PS A bez ręcznika
Goa naszych wakacji
nad morzem ;)
Śpiworek
Gro Company to kolejny element, bez którego nie wyobrażam
sobie naszej codzienności :) Jego kolorystyka, wykonanie i jakość
są dla mnie nie do porównania z żadnymi innym. Oprócz tego dzięki
komuś mądremu, kto określił współczynnik
TOG śpiworków Gro i strój jaki powinnam do niego
dobrać, jestem pewna, że Poziomka jest odpowiednio ubrana do
snu gdziekolwiek byśmy nie byli/spali (a zdażało nam się nie raz
transportować ją nocą w różne dziwne miejsca ;). Co to znaczy
odpowiednio? Tzn. właściwie dla konkretnej temperatury otoczenia
(nie jest jej ani za zimno, ani za ciepło, a dzięki braku rękawów
ma zapewnioną termowentylację w okolicach klatki piersiowej)
oraz bezpiecznie (nie
nakryje się kołderką albo ja nie muszę ją nakrywać swoją kiedy
śpi z nami).
Ochraniacz
Lamps and Company również dba o nasz bezpieczny sen od
samego początku. Polubiliśmy się przede wszystkim dlatego, że tak
jak my z Poziomką tak i on jest z Polski ;) Uszyty ręcznie z
bawełny najwyższej jakości chroni głowę i inne części ciała
mojego dziecka (a widziłam już różne figury podczas snu). Ma też
jedną zaletę, wielokrotnie prany lub służący jako oparcie przy
wstawaniu Poziomki, zachowuje swój kształt i wciąż wygląda
dobrze. No i te wzory i kolory <3
Szumiący
Miś, to chyba nasza jedyna elektroniczna zabawka. Nie sądziłam,
że polubie tego gościa tak bardzo :P No bo co niby może zdziałać
jakiś pierdzący miś. Otóż, wiele! Kiedy pisałam
Wam ostatnio o naszych wieczornych rytułałach zapomniałam
wspomnieć, że od początku uruchamialiśmy tego misia kładąc
Poziomke do łóżeczka. Mam wrażenie, że dzięki niemu kiedy nie
jesteśmy w domu, nasze dziecko czuje się bezpiecznie :) Sprawdza
się też rewelacyjnie przy niewielkich przebudzeniach,
chrząknięciach czy innych drobnych awanti, bo z pewnością nie
zastąpi przytulenia czy cycusia, choćby nie wiem jak głośno
szumiał ;)
Bardzo często pytacie
jak się sprawdzało i sprawdza nam Krzeseło
Tripp Trapp Stokke. Otóż muszę powiedzieć, że rewelacyjnie
:) Zwłaszcza teraz kiedy Poziomka już sama siedzi i wcina z nami posiłki przy stole (luksus, mówie Wam!), ale Newborn
Set też nie raz, nie dwa mi się przydał. Zwłaszcza kiedy
sama chciałam usiąść do stołu zjeść, zrobić coś w kuchni lub
posprzątać podłoge. Dla rozrywki wsadzałam też Poziomke w
leżaczek i stawiałam przy drzwiach balkonowych skąd mogła
obserwować drzewa :) Przyznam, że trochę brakowało mi opcji
bujania w tym krzesełku (tak, tak, wiem co mowiłam o bujaczkach ;),
ale w sumie to takie z nas latawice, że w efekcie mało nas było w
domu przez pierwsze 6 miesięcy, więc nim się obejrzałam Poziomka zaczęła siedzieć i nie jest to nam potrzebne ;)
Jeszcze jedną super
rzeczą marki Stokke jest Wanienka
Flexi Bath! Używamy jej do kąpieli i innych sprawunków w domu (ps pierwsza kąpiel w łazience była zarówno naszą ostatnią ;) oraz w podróżach. Lekka, kompaktowa, trwała i bezpieczna :)
Torby. Zarówno So
Young jak i Lassig to jedna z lepsiejszych rzeczy jakie kiedykolwiek
miałam. Odkąd jestem Mamą używam tylko ich, na zmiane i na
okrągło. Oprócz tego, że są bardzo funkcjonalne to jednocześnie
atrakcyjne wizualnie :)
Śpiwór
Lodger to mój kolejny faworyt wyprawkowy. Zanim go uzyłam
to już
go zachwalałam i wcale się nie pomyliłam. Spisuje się od
początku naszej wspólnej przygody. Wiosną i latem używalismy go
późnymi wieczorami na imprezach plenerowych, teraz jesienią nawet
deszcz nam w nim niestraszny kiedy folii mi się zapomni, a dość
często mi się to zdarza :P Teraz testujemy go w górach, więc
wkrótce dam Wam znać jak się sprawdził na mrozie i śniegu, ale
przypuszczam, że tak jak dotychczas ;) Czyli mam jedną bardzo dobrą
rzecz, która spisuje się zawsze, wszędzie i w każdych warunkach!
TEKSTYLIA
To jak
wiecie mój bzik. Mam tony kocy, pieluszek, chust, otulaczy :D
Przetestowałam ich trochę i muszę przyznać, że nie przejechałam
się na żadnych!
Muślinowe
pieluchy/otulacze Lodger używałam najpierw do ciasnego
otulania w ciężkich momentach, bo są elastyczne i miłe w dotyku
oraz latem, bo były idealne na wyjazdy również dla mnie jako
dobrze wchłaniający i szybkoschnący ręcznik :D
Pink
no More! Aczkolwiek ja wybrałam z ich oferty większość
różowych rzeczy ;) Chusty
i pieluchy, prześcieradła,
no i moja miłość rożek <3
Szkoda, że już z niego wyrosła, bo inaczej ciągle bym nim
Poziomke otulała :D Na zachęte mogę Wam jeszcze powiedzieć, że
używałam tetrowych pieluszek motherhood i mimo, że są
nieco bardziej trwałe, to Pink no More zdecydowanie wygrywa z nimi
miłym i delikatnym w dotyku materiałem oraz wzornictwem i
kolorystyką!
Kury
Babci Dany to moje najlepsze przyjaciółki, już nawet w
ciąży :D Nie miałam żadnego rogala, okładałam się Kurami, w
domu, a potem w szpitalu. Chociaż do karmienia nie potrzebne mi już
żadne poduszki, Kury służą mi do tej pory. Używam ich na milion
sposobów: do spania, zabezpieczania, otulania, przytulania,
osłaniania i podróżowania :) Dla mnie piękne i praktyczne!
Kocyki Color
Stories i Poofi. Mogłabym mieć je we wszystkich kolorach,
a i tak by mi było mało :P Cieplutkie, milutkie, trzymają fason po
wielu praniach, no i ten ryżowy splot <3
Moim ulubieńcem od
początku do końca jest jednak wzorzysty kocyk
Mamas&Papas ;)
Wszystkie zdjęcia
pochądzą z mojego Instagrama,
gdzie zawsze jesteście mile widziani :)
Na koniec tak jak
obiecałam przygotowałam dla Was niespodziankę w postaci rabatów
na poszczególne produkty lub do konkretnych sklepów :) Myślę, że
przydadzą się nie tylko nowym, ale i już mocno zaawansowanym Mamom
;)
Lamps
and Company - 15% na wszystko, oprócz mebli,
naklejek i dywanów, ważny w dniach 7-8.11, na hasło: ENJOY
granatOVO -
15% na sukienki do porodu i karmienia granatOVA i paskOVA, ważny do 13.11, na hasło: EYH
Tublu (sklep
z zabawkami i akcesoriami dla dzieci) -10% na wszystko, ważny w
dniach 7-11.11, na hasło: EYH
Muppet
Shop -
10% na śpiwory i buciki Lodger,
ważny TYLKO DZIŚ >>> 7.11, na hasło: EYH!
Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze :) Może i Wy możecie mi polecić jakieś blogi, gadżety, ubrania lub sprawdzone miejsca do zabawy?
Całuje i Pozdrawiam z Karpacza, dokąd właśnie wczoraj dotarliśmy na zasłużony i długowyczekiwany wypoczynek tylko we troje! <3
Przeczytałam wszystko, idę zamawiać biustonosze i koszule do karmienia :*. Wpis o rozszerzaniu diety też poprosimy z dużą ilością filmików pt. Romka je!
OdpowiedzUsuńTak tak tak rozszerzanie diety chcemy 😊 właśnie zamiawiam śpiworek Lodger bo postanowiono dawno a tu jeszcze i pogoda popedza i rabat 😂 pozdrawiam Dagmara z Zosia
OdpowiedzUsuńKoniecznie rozszerzanie diety :)
OdpowiedzUsuńNie mam zadnego ubrania dla mam karmiacych i tylko jeden stanik ktorego nie uzywam bo chociaz zamowilam najmniejsyz to i tak jest za duzy :P a tyle slyszałam o tym że piersi powiększaja się nawet o dwa nr a tu nic hehe:P
OdpowiedzUsuńMoja uwielbiała zabawki i troszkę zaszalałam ;) ale to było przed zębami i wstawaniem na nogi, przez zęby chce być tylko na rękach lub obok aby wspinać się więc zabawki są mało uzywane, no może przez chwilę. Teraz będzie szaleństwo drewniane ;) Gdyby tripp trapp był tanszy to kupiłabym,bo jest świetny, na szczescie mamy stare krzesełko -ktore dopiero mąż będzie malowal ;) nad spiworkiem dlugo zastanawiałam się ale w koncu zdecydowałam się na polską wełnę :) Z chęcią poczytam o rozszerzeniu diety :) u nas idzie to powolutku, córeczka naprawdę tylko poznaje smaki :P
Czy ta Twoja koszula/sukienka granatOVA to jest ta do porodu czy Basic? Zastanawiam się którą wybrać żeby posłużyła na długo - czy ta do porodu nie będzie potem za wielka a w Basic pewnie nie wcisnę brzuszka w 8 m-cu?
OdpowiedzUsuńMoja jest do porodu, dokladnie ta >>> http://granatovo.com/produkt/paskova-2/, rozmiar shortS :) Zalezy kto co lubi, wchodziłam z nią z brzuszkiem i w 9 miesiącu, a teraz też używam, jest po prostu luźna, jak taka sukienka bombka :) Mi nie przeszkadza, ale jeśli lubisz obcisłe to weź Basic, z pewnością brzuszek się zmieści bo materiał tak zrobiony, że się rozciągnie, a potem będzie bardziej przy ciele jak zejdzie, ale nie idealnie bo i tak są dość luźne te koszule :) Jakbym sama wybierała to pewnie wzięłabym Basic :)
UsuńDziękuję :)
UsuńJaka ona już duza i śliczna:)Macie sporo fajnych dzieciecych rzeczy: pluszaki, kocyki, ubranka, poduszki...urzekające to wszystko, no i wzdycham do tej eklektycznej komódki:) Sporo przegapiłam, ale z czasem nadrobię. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń