Pomysł na tego posta pojawił się z tak wielu powodów, że już sama wszystkich nie pamiętam :D Na pierwszy wpadłam jak tylko wysiadłam z samochodu, szczęśliwa, że tym razem Roma przespała ciurkiem 3 godziny, więc całe i zdrowe dotarłyśmy do Starachowic, hand made królestwa Colores de mi alma. Pomyślałam "Zrobię po tym wyjeździe wpis o tym jak bardzo jestem wdzięczna losowi, że na mojej drodze pojawiają się tacy fantastyczni ludzie i miejsca, w których mogę spędzać z nimi czas!". Potem stwierdziłam, że chyba nie trzeba tego pisać, bo będzie to widać na zdjęciach. Zaczęłam się więc zastanawiać nad kolejnym wpisem z cyklu "Polskie Wnętrza". Ale wiecie co? Za duży bałagan panował w środku domu, a ja pojechałam się tam wakacjować, a nie sprzątać i stylizować :P Doszłam więc do wniosku, że najlepiej będzie pokazać Wam całą prawdę (jakiś nowy nie planowany cykl postó o tym tytule mi wyszedł) o tym jak jest tam serio, a nie tylko na tych super, extra sponsorowanych i wymuskanych blogerskich imprezkach ;D
Do pstrykania, a potem przeglądania 3 wieczory pierdyljarda zdjęć i pisania kolejne 2 dni tego tekstu, zmotywowało mnie coś jeszcze. Magazyn KukBuk Rodzina. Jeden z niewielu magazynów, które kupuje regularnie, a zwłaszcza numer letni, bo kolory, stylistyka i przepisy są w nim pastelowe, przesłodkie i dziecięce. Lubię też przedstawiane tam proste ludzkie historie, a dokładnie różne miejsca, w których wybrane rodziny spędzają nie raz całe lato. Pomyślałam, że i ja mogę Wam taką rodzinę i jej wakacyjny azyl z przyjemnością pokazać :) Zresztą chciałam to zrobić już rok temu, kiedy organizowałam tam z właścicielką warsztaty fotograficzne dla blogerek. Nie miałam jednak na to zbyt wiele czasu, bo sama impreza kosztowała mnie dużo czasu i energii :P Żałowałam wtedy strasznie, ale może i niepotrzebnie, bo od tamtego czasu wiele się w Starachowicach zmieniło i jest jeszcze piękniej! Zresztą Ci co znają Izę i jej blog z pewnością śledzą #projektstarachowice, w którym opisuje i pokazuje krok po kroku kolejne pomysły i ich własnoręczną realizacje, na odświeżenie domu po dziadkach :) No to jak już wiecie skąd i co to zapraszam do małego Santorini w południowej Polsce, gdzie spędziłam przemiło z Romą i innymi blogerkami (anicja, fotobloog, fotostwory i my love shabby) początek lipca :)))
Na dużej działce stoi niewielki dom. Zaledwie dwie sypialnie, kuchnia z jadalnią i łazienka. To jednak nie przeszkadza nigdy Izie żeby zaprosić tu mnóstwo osób i aktywnie wypoczywać. No właśnie, bo jeśli nie znacie Izy to nie wiecie, że praktycznie wszystko co tu zaraz zobaczycie wykonała sama lub z pomocą męża! Poczynając od hamaka...
...poprzez ławę i siedzenia...
...a kończąc na drabinie, okiennicach i malowaniu elewacji :)
W Starachowicach ciągle coś się dzieje, coś się maluje, coś przerabia, dorabia i poprawia. Ze starych desek i podłogi zbija skrzynki, półki, robi stół lub deski do krojenia, na których potem mąż Izy - Yoilan, szykuje kubańskie mohito lub inne smakołyki :) No bo właśnie, Iza ściągnęła męża aż z Kuby (też dobry materiał na książkę :), stąd też ta nietypowa kolorystyka domu i egzotyczne wstawki.
Mimo to wokół domu trafić też można na proste sielskie obrazki. Stara balia, zardzewiałe wiadro, emaliowany dzbanek na mleko, obok drewniane krzesło z dziurką, a na nim (przed chwilą rozchwytywana przez wszystkie dzieci, teraz porzucona) lalka rodem z czasów PRL. A nie jakaś tam scandi i brudny róż ;D
Nie wiem jak Wasze dzieci, ale moja Roma uwielbia drzewa! Podziwia je, gada do nich i śpiewa :) Dzięki czemu matka może cykać do woli zdjęcia :D
Wąski i długi budynek obok domu, gdzie niegdyś mieścił się obornik, kurnik i letnia kuchnia, to istny warsztat. A od tego roku również i dodatkowa sypialnia dla gości w monochromatycznych kolorach z obłędną ścianą OMBRE. Jeśli interesuje Was ten efekt na ścianie, zerknijcie na instrukcję wykonania TUTAJ.
W tym samym budynku mieści się również garaż. Młodszy Pan Domu, Yosiel, parkuje w nim swojego czerwonego rumaka ;)
Poniżej szefostwo przy pracy ;) Wszechstronnie utalentowani ludzie, którym pomysły się nie kończą, a robota pali się w rękach! Jestem ich dozgonnymi fanami <3
Stół ze starych drzwi na kozłach (dzieło Yoilana) to moje marzenie, ale coś mi się wydaje, że w mieszkaniu z mały dzieckiem nie przejdzie :P
W Starachowicach póki co ogród nie jest spełnieniem marzeń Izy. Do zrobienia jest trawnik, taras za domem i kilka innych rzeczy, ale nikomu to nie przeszkadza, by po skończonej robocie wypoczywać. Zwłaszcza, że jest kilka stworzonych do tego miejsc :D
Chodźmy jednak do domu, gdzie każdy dzień zaczyna się od pysznej kawy zaparzonej po kubańsku przez Yoilana :) OMNOMNOM, mówię Wam! Bacznie uczyłam się jak dobrać odpowiednie proporcje, cukru, mleka i kawy aby wydobyć z niej to co najlepsze. Dzisiaj zrobiłam ją w domu i wciąż to nie to samo, ale żywię nadzieję, że one day w końcu mi wyjdzie taka jak w Starachowicach ;)
Teraz przygotujcie się na najlepsze! Boską pastelową kuchnię z szarymi ścianami (w końcu się na nie zdobędę), którą również wykonała Iza z mężem <3 Jeśli chcecie wiedzieć skąd i co, od razu uprzedzam, że nie wiem, ale jej metamorfoza została opisana krok po kroku TUTAJ.
Na roboczym blacie stoją hand made deski z resztek okiennic i innych podłóg, o których wspominałam wcześniej ;)
Wyobrażacie sobie zaczynać każdy dzień w takiej kuchni? :D Ja z Romą byłyśmy wniebowzięte! Kiedy ona spokojnie spoglądała sobie na drzewa za oknem, ja piłam kawę i szykowałam śniadanie z Anicją. Chociaż zazwyczaj kończyło się tak, że to Ania doprowadzała sprawę do końca, bo ja robiłam zdjęcia :P
A musiałam je robić z rana, bo kiedy wstawała reszta domowników nie było już w kuchni tak czysto i w porządeczku, ale na pewno smacznie i gwarno :)))
Napatrzyliście się na porządek? To teraz przygotujcie się na to co się działo potem. Talerzyki, kubeczki, buteleczki, soczki, pieluszki, książeczki, dzbanuszki i inne garnuszki. Podążające to tu, to tam za dziećmi, a raczej Mamy nienadążające z nimi za dziećmi :P
Ten dzbanek tyle herbat obskoczył, że na długo go zapamiętam ;)
W zależności od ilości gości zmieniało się też ustawienie mebli i menu, ale zawsze każdy znalazł dla siebie miejsce i coś dobrego na ząb :)
Sypialnie w Starachowicach to również dzieło sztuki, ale tak jak mówiłam, mało kto przejmował się porządkiem, więc tylko kilka kadrów udało mi się uchwycić, tak żeby nikt się ich nie powstydził ;) Powiem Wam jednak, że przy tak kolorowych wnętrzach to nawet bałagan wydawał mi się atrakcyjny do upamiętnienia :D
Jeśli lubicie oglądać projekty "przed i po", to TUTAJ znajdziecie metamorfozę tego pokoju :)
W sumie to w Starachowicach nie ma placu zabaw, ale dzieci na pewno się tu nie nudzą. Trampolina, piaskownica, hamaki, tablica kredowa i kawał placu dają wiele możliwości do spędzania czasu na powietrzu, czyli w myśl zataczającego co raz szersze kręgi trendu childhood unplugged ;D
A dorośli wiadomo...wieczorami grille, ogniska, dobre jedzenie i wino, a w dzień pełen relaks i pogaduchy :)
To już koniec #telenowelastarachowicka, ale jeśli Wam mało to pod takim właśnie hashtagiem znajdziecie na instagramie więcej fotek z tego urokliwego miejsca :)
Wydaje mi się, że dopiero stamtąd wróciłam, a to już cały lipiec minął :P Trochę to i dobrze, bo oprócz kilku miłych zdarzeń nie był dla mnie łaskawy. Od dobrych paru tygodni staram się wyjść z niepłytkiego dołka i jakoś mi nie wychodzi :( Dobrze, że wyjeżdżam dzisiaj znowu nad morze. Tym razem kierunek Stegna z samymi babami i dzieciorami ;) Trzymajcie kciuki, bo jadę z Romą pociągiem i trochę jestem wydygana. A może podekscytowana, już sama nie wiem :D W każdym razie jak już dojadę to zamierzam wyluzować pośladki i wrócić z dobrym humorem! No bo ile można grzeszyć smutkiem na twarzy? ;)
Aby i Was wprawić w dobry nastrój, załączam mały bonus ;) Przeenergetyczną i pozytywną piosenką autorstwa Yoilana, w teledysku nakręconym przez Izę :) A nie mówiłam, że ta para to talent na talencie? :D
No to lecę, paaa
LU
Pin It
Świetny post, dziękuję! Przez moment poczułam się tak, jakbym sama spędzała z Wami wakacje ;)
OdpowiedzUsuńPięknie, uroczo, domowo, ciepło... Gwarno ;D
To była przyjemność posiedzieć dzisiaj u Ciebie i przenieść w czasie i przestrzeni :) Zapomniałam, że jest mi za ciepło w mieszkaniu, że dzieciaki wołają, że się nie wyspałam... ;D
Dzięki :)
Jak "Dzieci z Bulerbyn" :) Pięknie oddałaś klimat a dzieciaki skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńwow Lu, co za post. genialne zdjęcia. zdaje się, że najlepiej oddałaś klimat tego miejsca. brawo!
OdpowiedzUsuńHa jest rozkosznie, kolorowo - jak nie w Polsce :) wesoło i radośnie, dzieci biegają - słońce świeci :)
OdpowiedzUsuńCudowna relacja :) DZIĘKUJĘ :) Dzięki Tobie mogłam poczuć ten klimat, poczuć duszę właścicieli i smutno mi, że nie mogłam być osobiście. Może kiedyś będzie okazja jeszcze...pozdrowienia, iszart
OdpowiedzUsuńBardzo dużo ciekawych rozwiązań tu jest :) lubię okiennice, są natomiast nowocześniejsze rozwiązania, bardzo wygodne, a też pasują do tego stylu :)
OdpowiedzUsuńŁukasz, dziękuję. Okiennice to był świadomy wybór. Dom nie jest nowoczesny i nie chciałabym takim go czynić. Cały urok w tych niebieskich okiennicach :) tego nawet za dopłatą nie zmienimy :D
UsuńBardzo czekałam na ten post i obawiałam się, że to będzie sam bałagan ;-), ale bałaganu prawie nie widzę, klimat oddany w 100%. Brakuje tylko na końcu Waszego pięknego zdjęcia zrobionego przez Izę.
OdpowiedzUsuńBardzo umiejetnie zakamuflowałas ten nasz bałaganik wakacyjny ;) nie rzuca sie w oczy :) strasznie, strasznie miło mi czytac takie rzeczy o tym co tam zrobiliśmy. Dziękuję ci bardzo :* i cieszę się,że cie poznałam . Pupa i piers do góry.. zły humor przejdzie i wróci Lu jaką znam :*
OdpowiedzUsuńKlimat rzeczywiście cudowny. Tak lekki i radosny, wnętrza bardzo malarskie.
OdpowiedzUsuńTakie jak szczęśliwe dzieciństwo.
świetny ten hamak, świetni właściciele. jak to dobrze, gdy dwoje właściwych sobie ludzi spotka się i zacznie tworzyć razem.
Pozdrowienia serdeczne
Tomek
świetne miejsce...marzę o takim miejscu żeby odskoczyć od rzeczywistości
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ewa
Przepiękne miejsce <3 pełne świeżości, ciepła i miłości. Na pewno bardzo inspirujące.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia właśnie fajne, że nie wystylizowane tylko prawdziwe z kapciami w tle :)
Bardzo dobrze się czyta i ogląda. Miejsce super, i te niebieskie okiennice :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByliśmy juz tam dwa razy i za każdym razem było naprawdę cudownie! Iza i Yoilan tworzą naprawdę piękne rzeczy a co nakważniejsze robią to z sercem i pasją! Świetnie oddałaś ten klimat!
OdpowiedzUsuńUroczy ten dom - mogłabym na niego patrzeć i patrzeć :)
OdpowiedzUsuńWychowałem się w tym miejsce :) Bajeczne młode lata, nigdy ich nie zapomne :)
OdpowiedzUsuńWszystko byle jak najdalej od miasta :) Jak tylko uzbieram na dom to od razu przeprowadzam się do Starachowic :) Piękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńSporo pracy, ale na pewno daje to wiele satysfakcji :) Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWspaniale prezentuje się taki stary, drewniany domek. Jego otoczenie też jest bajeczne. Warto zadbać o zabezpieczenie się przed szkodnikami w takiej lokalizacji. Szczególnie upodobały sobie drewniane konstrukcje! :)
OdpowiedzUsuńStarachowice to ikona polskości miejsce do którego zawsze będę wracał :) Jak nie będę mógł fizycznie to myślami :) Dzieciństwo się przypomina :)
OdpowiedzUsuń