piątek, 13 grudnia 2013

Koleją Transsyberyjską nad Bajkał - część III

W sumie to zaraz mamy święta i powinnam napisać coś w tym temacie, ale właśnie w zeszłym tygodniu dostaliśmy zdjęcia ze ślubu i sesji, które chciałabym wam bardzo bardzo pokazać :D Jestem jednak osobą, która lubimy gdy wszystko jest po kolei i w jakimś porządku :P Skoro więc zaczęłam od końca, czyli o podróży poślubnej, to chciałabym ją dokończyć. Dzisiaj zabieram was z moim szarlatanem do Ułan Ude i okolic :))) Tym razem dużo zdjęć, mało tekstu ;P

Po 4 dniowej podróży pociągiem (do przeczytania tu) w Ułan Ude wylądowaliśmy wczesnym popołudniem.


Chyba nie muszę mówić co było pierwszą czynnością, jaką wykonaliśmy po wejściu do hostelu ;)
W tym mieście wybraliśmy najbardziej polecany w internecie hostel Ulan Ude Trevellers House i muszę powiedzieć, że był to pierwszy i ostatni raz kiedy byliśmy niezadowoleni z wyboru. A raczej z decyzji o dzieleniu pokoju z obcymi ludźmi. Bo sam hostel był zupełnie poprawny - czysty, dobrze zorganizowany, z miłą obsługą i ciekawą ofertą wycieczek i atrakcji. No może jedna łazienka to trochę mało na 20 osób, ale da się przeżyć jeśli ludzie zachowują się cywilizowanie. My niestety trafiliśmy na grupę nieuprzejmych Włochów (którzy nie rozumieli, że z łazienki korzysta się według zapisów na tablicy) i przebywanie w hostelu raczej nie należało do przyjemnych doświadczeń :/ Ale co tam przecież nie przyjechaliśmy tam siedzieć tylko zwiedzać :)

Pierwszego dnia obeszliśmy miasto wzdłuż i wszerz oraz skosztowaliśmy wszystkich miejscowych specjałów w poleconych knajpkach :)))


Największa głowa Lenina na świecie, na głównym placu w mieście :)



W Ulan Ude jest kilka dobrych lokali, w których warto zjeść. Między innymi Modern Nomads - elegancka Mongolska restauracja za operą narodową. Wbrew pozorom wcale nie droga :) 


Shenekhen - spory i ładny bar mleczny z Buriacką kuchnią :) 


Lenin i podświetlony w kolorach rosyjskiej flagi Dom Sowietów nocą :)


Następnego dnia czekała nas większa przeprawa i zabawa :)))) Otóż wybraliśmy się na wycieczkę do Iwołgiński Dacan (Иволгинский Дацан), czyli buddyjskiego klasztoru i świątyni oddalonej od Ułan Ude o 23 km. 


Na terenie Klasztoru można zwiedzić cztery świątynie, skorzystać z największej w Rosji buddyjskiej biblioteki, zobaczyć jak żyją i mieszkają lamy (uczniowie), których mieszka tu ok. 200. Dacan zwiedza się od lewej do prawej, wzdłuż ogrodzenia, czyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Idąc mija się kolejne stacje z barabanami, czyli młynkami modlitewnymi. Po zostawieniu drobnej ofiary - moniaków, cukierków, ryżu...







...i innych drobiazgów do jedzenia, obraca się wszystkie młynki niosące do nieba modlitwy, które są na nich zapisane ;)




Ten baraban był największy i najcięższy ze wszystkich i trochę siły musiałam użyć żeby się ruszył, ale w końcu mi się udało :D


Poniżej możecie zobaczyć domy lam, jedne lepsze drugie gorsze. Budowane są z ofiar i datków od osób odwiedzających klasztor :)



Mój ulubiony kolor uśmiechał się do mnie na każdym kroku :)













Na terenie klasztoru można spróbować swoich sił w trafianiu do celu z zamkniętymi oczami ;) Nie robi się tego oczywiście bez powodu, bo chodzi o sprawdzenie czy wybrane przez nas marzenie się spełni. Mi...


...się...


...nie udało :P Nie łatwa to sprawa, mówię wam, ale że nie należę do przesądnych osób, potraktowałam to jako zabawę :))) 




Dacie wiarę, że w tej świątyni, na ostatnim piętrze mieszka lama, którego nikt nie może oglądać i z nim rozmawiać!!?? O_o Pożywienie dostaje jakąś boczną windą, a modlitwy i zgromadzenia ogląda na monitorze telewizora. Jest to lama, który zgłębił wszystkie stopnie ośmiostopniowej ścieżki buddyzmu i modli się za wszystkich...:) 

Jeszcze jedna ciekawostka to szarfa na środkowym wejściu do świątyni. Powieszona została w celu uświadomienia ludziom, że jest to wejście dla duchów, a nie dla nich ;) Zwiedzający mogą wchodzić lewymi drzwiami, a prawymi wychodzić :D





Kolejnym punktem programu była wieś Tarbagataj - główny ośrodek starowierców w Rosji wschodniej :) Na miejscu mieliśmy zwiedzić muzeum historii i kultury starowierców, cerkiew oraz odwiedzić miejscowych ludzi, okazało się, że atrakcji jest więcej i w naszym wypadku bardzo to na czasie ;D





Starowiercy to odłam Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, który w XVII wieku nie zgodził się na reformę upodabniającą ich obrzędy do greckich. Gdy miejscowi usłyszeli, że jesteśmy z Polski od razu spieszyli oświadczyć, że zwyczaj malowania domów i ogrodzeń przybył wraz z nimi z Polski, gdzie zostali wygnani. Po czym wróceni przez Carycę Katarzynę, bo jak się okazało piekli najlepszy chleb w całej Rosji, a ten był potrzebny do wykarmienia armii rosyjskiej. Poniżej najstarsza chałupa we wsi, podobno ma już dobre 100 lat :)






Wszystkie eksponaty w miejscowym muzeum są efektem zbirów sołtysa i jego syna :) 




Mężczyźni to duże dzieci mówię wam ;)



Ostatnim miejscem do jakiego zawitaliśmy była dom przemiłej gospodyni :) Wspomniana Pani opowiedziała nam o swojej rodzinie, pokazała dom i ogród oraz...







...zaprosiła na obiad :D Stół był suto zastawiony miejscowymi specjałami: ogórkami, słoniną, śmietaną, Omulem (bajkalski łosoś), faworkami, chlebem, kwasem, bułeczkami z aronią :))) Pycha!



A to wszystko to były zakuski, bo na pierwsze wjechał ogromny talerz zupy Szczi (щи) - taki słodki kapuśniak :)



Przez cały obiad towarzyszyły nam toasty z samogonem domowej roboty. I tu piękne wyjaśnienie nazwy przez Panią Domu - "Sami gonim, sami pijem" :D



Natomiast na drugie danie przywitała nas micha ziemniaków z mięsem :D Myśleliśmy, że pękniemy po tym wszystkim, a gospodyni nie dawała za wygraną i dolewała i dokładała ;P


Po takim obiedzie przydała by się sjesta, ale nie było o tym mowy :P No może przez chwilkę kiedy to gospodynie zaszczyciły nas swoimi anielskimi głosami :)))




Potem było już tylko gorzej, a może lepiej hihi ;) Zaproponowano nam uczestniczenie w obrzędach ślubnych według tradycji starowierców :D Ponieważ oboje z mężem lubimy przebieranki, a do tego byliśmy świeżo po ślubie, bez wahania zgodziliśmy się na zabawę! Mój książę prezentował się tak :)


Przy mnie było trochę więcej pracy :P Panie dziwiły się, że nie narzekam, bo wszystkie zawsze jęczą, że im gorąco, ale co to dla mnie po 5 latach tańców w zespole ludowym ;D (Właśnie, muszę wam kiedyś pokazać zdjęcia z tego okresu ;)







Zniecierpliwiony narzeczony ;)


Po wykupieniu narzeczonej z rąk kobiet, mógł wziąć mnie za żonę :D Płakać mi kazano, żeby nie było, to część tradycji ;)


Po wszystkim zaczęły się tańce i radosne śpiewy :D




Poniżej my, nasi goście i sprawcy całego zamieszania :)


Smutno się było rozstawać z tym kolorowym i wesołym towarzystwem, ale czekała nas jeszcze wędrówka pod górkę gdzie mogliśmy zobaczyć rzekę Selenga :)










Tylko rozwinąć skrzydła i polecieć :D



Na koniec dnia odwiedziliśmy jeszcze raz Lenina, Pozdrawia was i pyta czy się Wam podobało i czy wpadniecie do niego do Ułan Ude?? ;)


Już jutro ruszam z mężem do Pari, Paryża :) Kto ma ochotę na bieżąco wiedzieć co u nas, zapraszam na Enjoy Your Home Instagram :) 

Przy okazji tego posta chciałam wam bardzo bardzo serdecznie podziękować za waszą obecność! :)))
Nasz blog przeżywa ostatnio oblężenie :D Przybyło nam obserwatorów - w tym tygodniu pękła pierwsza 100, to jest 100 post, a wczoraj wyświetlenia bloga przekroczyły 50k :D Tylko na Facebooku jeszcze nam trochę brakuje, ale może i tam zawitacie :))) 

Zapraszamy, zapraszamy jak najczęściej do nas! Z komentarzami, pytaniami, uśmiechami i smutkami ;) Piszcie co wam się podoba i nie, o czym chcecie poczytać, co zobaczyć, gdzie was jeszcze zabrać ;)
Postaramy się sprostać ;P 

Miłego weekedu! :D

LU
Pin It

8 komentarzy:

  1. Wspaniałe relacja ze wspaniałej podróży. Bardzo dobrze się czytało i bardzo dobrze oglądało. Zazdroszczę ;). Jakie te okiennice piękne ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i polecam gorąco jechać, marzenia się spełniają, a to było jedno z nich ;)

      Usuń
  2. niesamowita wyprawa, czytałam i oglądałam z wypiekami na twarzy ;) a kolory wprost oszałamiają!!
    tego co zobaczyłaś i przeżyłaś nikt Ci nie zabierze, wspaniałe wspomnienia :) a Lenin wiecznie żywy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowita to będzie dopiero wyspa! To fakt, nikt a nikt, trzeba mi tylko jeszcze wydrukować te zdjęcia i zrobić album :)))

      Usuń
  3. Podróż po Rosji to moje marzenie, które na pewno się spełni! Zazdroszczę okrutnie, wspomnienia macie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do dzieła! Nic trudnego, Rosja jest cywilizowana w pełni, nie ma na co czekać, trzeba jechać! :D

      Usuń
  4. Piękne zdjęcia! Wspaniała relacja! Domy i ich okiennice rzeczywiście w pięknych kolorach:) Świąteczne pozdrowienia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))))) Dzięki, oooo tak okiennice są nadzwyczajne, wyglądają jak w niejednym polskim skansenie, a to zwykłe mieszkalne domy :))))

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...