czwartek, 11 maja 2017

Sensoplastyka

Jak Wam minęła Majówka? :) Ja odpoczywałam cały Boży tydzień i bardzo mi z tym dobrze :) Po ostatnich kilku miesiącach, które kręciły się w okół wykańczania nowego mieszkania, porządków i przygotowań do przeprowadzki, która mimo prawie gotowego lokum nie nastąpi (jak mi się marzyło) w ten weekend, potrzebowałam totalnego resetu. Co prawda jeszcze w zeszły wtorek (po nieudolnym montażu kuchni) latałam oddawać złożone szafki kuchenne do Ikea, ale już w środę ruszyłam z Poziomką do Starachowic na spontaniczne zaproszenie od Izabeli <3 Nawet nie przypuszczałam że te kilka dni na działce spędzone na gotowaniu, jedzeniu, spacerowaniu, bieganiu z dzieckiem i za dzieckiem po błocie i kałużach, da mi tyle radości i pozwoli naładować baterie na nowo :) 






Na dłuższą metę ciągłe przebieranie dziecka i oglądanie go czarnego od stóp do głów nie należy jednak do moich ulubionych rozrywek. Ale jestem świadoma, że nie ma nic lepszego dla rozwoju całego organizmu malucha jak zabawa w błocie, wodzie, oleju czy mące :) Jak sobie z tym radze w mieście? Otóż oprócz BLW, regularnie uczęszczam z Poziomką na bardzo fajne zajęcia z plastyki sensorycznej zwane Sensoplastyką. 

Nie wiem czy słyszeliście o tego typu zabawie dla dzieci, bo ja sama trafiłam na ten pomysł dzięki znajomej z czasów podstawówki :) Długo nie musiała mnie namawiać na dołączenie do grupy, bo lubię z Poziomką uczęszczać na różne zajęcia, zabawy i warsztaty, a przy okazji i Wam podsuwać ciekawe pomysły na spędzanie czasu z dzieckiem. 

Tak też od kilku dobrych miesięcy, raz w tygodniu jeździmy do Akademii Harmonijka na zajęcia prowadzone przez Karle i jej Salon z Kuchnią, która pokazuje nam nieograniczone możliwości zabawy za pomocą najprostszych artykułów spożywczych (mąka, woda, olej, kasza, ryż, kisiel, galaretka, kawa, chrupki itp. itd.) :) Co tydzień mieszamy, rozlewamy, lepimy, zagniatamy, smakujemy, wąchamy, oglądamy, dotykamy i słuchamy co i róż to nowych faktur, barw, kształtów, proporcji, konsystencji oraz zapachów. Chyba nie muszę mówić jak bardzo pobudza to twórcze myślenie, kreatywne spojrzenie na świat, usprawnia ruchowo, wspiera rozwój zmysłów (w tym mowy), pomaga nawiązywać relacje społeczne z dziećmi, a przy okazji pogłębia naszą więź emocjonalną :) 







Pewnie za chwilę ktoś z Was pomyśli >>> "Ale po co płacić skoro można to zrobić z dzieckiem w domu?". Otóż rzeczywiście, można, tylko cały myk polega na tym, że na Sensoplastyce jesteśmy w 100% dla dziecka. Doświadczamy całym sobą TU i TERAZ bez zbędnego martwienia się i stresu czy za chwilę nie będziemy musieli sprzątać mieszkania z tłustych plam na ścianach i miliona okruszków lub ziarenek na podłodze czy w łóżku (aaaaa wrrrr nienawidzę!) :) Wystarczy strój na zmianę i babramy się do woli, a zmartwienia o przestrzeń (ubrania dopierają się bez problemu ;) pozostawiamy organizatorom, sasasa :D 








Na koniec chciałam zareklamować Wam jeszcze samą Karle i jej zajęcia z Sensoplastyki (dokładny terminarz znajdziecie w aktualnościach Salonu z Kuchnią na Facebooku >>> KLIK), bo dużo tego typu rozrywek na Warszawskim rynku. Znamy się od podstawówki i chociaż kontakt mamy sporadyczny i od zawsze czysto koleżeński, to mogę śmiało powiedzieć, że Karla należy do tych osób, które zarażają uśmiechem i dobrą energią, wyróżniają się empatycznym podejściem do drugiego człowieka oraz mają głowę pełną pomysłów :) Na jej zajęciach nie da się nudzić! Nie zostawi Was z kawałkiem ciasta i wyjdzie z sali (bo i o takich przypadkach słyszałam :/), ale od początku do końca poprowadzi przez Sensoplastyczny świat widziany oczami dziecka :) 


To co, kto rusza z nami na Sensoplastykę? :D

Jeśli jesteście zainteresowani udziałem w zajęciach to przygotowałam dla Was z Karlą mały KONKURS, w którym do wygrania są 3 wejściówki na Sensoplastykę :) Aby wygrać jedną z nich, wystarczy napisać w komentarzu swój pomysł na sensoplastyczną zabawę. Trzy najciekawsze naszym zdaniem pomysły otrzymają wejściówkę na zajęcia organizowane przez Salon z Kuchnią w Warszawie :) Czekamy na Wasze pomysły do 17 maja! Wyniki ogłoszę w tym samym wpisie następnego dnia. Powodzenia!

EDIT:

Uwaga, Uwaga!

Zwycięzcami w Konkursie 
sąąąąąąąą:

sweetpotato
Ewakakka
Lucy

Gratuluje!!!

W celu odbioru wejściówki proszę o kontakt z Karlą >>> klawakarla@gmail.com ;)

LU

Pin It

12 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie jestem z Warszawy... Jestem ciekawa, czy wytrzymałabym na takich zajęciach ;D Jestem nieco pedantką, jeśli chodzi o takie babranie się w produktach sypkich... (Choć moim skrywanym marzeniem jest zanurzenie się w wannie pełnej sypkiej, mielonej kawy... hm... ;)) Może by mnie to odblokowało, otworzyło? Ciekawa jestem... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam dzieci w zasadzie nie bardzo jest to moja tematyka... a post przeczytałam jednym tchem! Sama z chęcią poszłabym na takie zajęcia :D. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że u mnie nie ma takich zajęć.Na gordonki już muszę dojeżdżać 35 km, a jako że pracuję to też nie zawsze się udaje :/

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany jak zobaczyłam te zdjęcia to stwierdziłam, że chyba wyłożę całą kuchnię folią i zrobię sobie zrobię młodej takie zajęcia w domu :) Extra pomysł! To co mi przychodzi na myśl to:
    - kisiele (tudzież kiśle) w różnych różnistych kolorach, oczywiście takie domowe, a nie z torebki, żeby nie zalepić się na śmierć cukrem;
    - ziara tj słonecznik, dynia, jakieś ekspandowane amarantusy, proso itp w jakichś dużych pojemnikach, żeby można było (niczym Amelia) zanurzać w nich łapy
    - makarony w różnych kształtach
    - kopytka ..
    Kurczę, jest pierdyliard pomysłów!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzę żeby moc z nasza Emmą pobabrac się z cieście bez ograniczen:)))) marzę dlatego ze wciąż znika z mojej niewielkiej spiżarki kuchennej a to mąka, a to kasza manna czy cukier!!! Zachodzę do pokoju córki a ona rozanielona z rozbrajającym uśmiechem na twarzy mówi: Madzia oć, pica posie;))) uchodzi ze mnie powietrze i proszę o kolejny kawałek pysznej pizzy w wykonaniu Emmy😂😂 dałabym się pokroić za wejściówkę, dałabym się pokroić na kawałki jak pizza;) pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja 3,5 letnia uwielbia sensoplatykę, a w szczególności im więcej bałaganu tym większa radocha. Pomysł jest standardowy na zabawę to duże szablony papieru, farby, gołe stópki, wolne rączki i energia... Malowanie stopami i rączkami to polepszenie rozwoju zmysłowego, usprawnienie ruchu, a także tzn mała motoryka wpływa na rozwój mowy u Maluchów zatem same korzyści... Również masa solna to kopania pomysłów sensorycznych w szczególności odcisk dłoni czy stópki, który można zostawić na pamiątkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja 3,5 letnia uwielbia sensoplatykę, a w szczególności im więcej bałaganu tym większa radocha. Pomysł jest standardowy na zabawę to duże szablony papieru, farby, gołe stópki, wolne rączki i energia... Malowanie stopami i rączkami to polepszenie rozwoju zmysłowego, usprawnienie ruchu, a także tzn mała motoryka wpływa na rozwój mowy u Maluchów zatem same korzyści... Również masa solna to kopania pomysłów sensorycznych w szczególności odcisk dłoni czy stópki, który można zostawić na pamiątkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam, uczestniczyłam- super sprawa!
    A może tak coś bliżej natury? Pojemniki z liśćmi, mchem, szyszkami, otoczakami- żeby dzieci mogły zanurzać w nich ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje propozycje to:
    1. Bitwa na poduszki (byłaby to także forma masażu, a masaże mają na dzieci świetny wpływ),możnaby to również połączyć z zabawami paluszkowymi na plecach, typu: "przeszły słonie, potem konie".
    2. W okolicy świąt: sztuczny śnieg.

    Pozdrawiam,
    Daga

    OdpowiedzUsuń
  10. O, jeszcze zdążyłam. Mój pomysł na sensoplastykę jest bardzo prosty - doświadczanie innych dzieci :) Mój dzieć jeszcze nie był na żadnych zajęciach, więc doświadczenie w kontaktach z rówieśnikami ma zerowy tym bardziej, że ma antyspołeczną matkę, która chodzi na plac zabaw, tylko jak tam nikogo nie ma :P W razie gdyby to po mnie odziedziczył, mógłby się schować pod ryżem albo innym grochem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też chodziliśmy przez jakiś czas, niestety potem stworzyli w grupie ograniczenia odnośnie miejsca zamieszkania, co nas wykluczyło :( W domu bawimy się produktami sypkimi (i potem przez trzy tygodnie ryż wychodzi z każdego zakamarka mieszkania), ale teraz jest tak ładnie, że chyba rozłożę folię malarską w ogrodzie i dam się Kubie rozszaleć. W końcu już nigdy nie będzie taki malutki i chłonny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O ja ... grubo! :)
    Zabawa na całego!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...